piątek, 14 czerwca 2013

Morze Martwe i En Gedi

Nie wiem, czy można uznać Morze Martwe jako gwóźdź programu wycieczek do Izraela, ale niewybaczalnym błędem byłoby wsadzenie je pomiędzy jedno z wielu fenomenów przyrody. Kiedy już weszłam do wody, kiedy poczułam każda najmniejszą ranę na ciele wtedy zrozumiałam jak wyjątkowe jest to miejsce! Siedzisz w "tłustej" wodzie, ciepłej, zabawnej i tak bardzo bezglonowej, i w pewnym momencie zdajesz sobie sprawę, ze wystarczy zanurzyć głowę, żeby skazać się na, no cóż, tortury. Niby nic się nie dzieje, ale ocierasz się o ból. Jeszcze go nie czujesz w pełni, pływasz w nim, przyglądasz się pięknym refleksom, tak nienaturalnym dla wody, jest niesamowicie niebieska!
Jednak wystarczy kilka kropel...


Poszłyśmy z A do parku En Gedi. Górzysty teren (jak cały Izrael), schodki wyrzeźbione w skale i metalowe, nagrzane słońcem barierki. Jednak warto pokonać wszystkie przeszkody dla tego strumienia! Płynie on ze szczytu tworząc co jakiś czas wodospady! Naprawdę pięknie!

Nasmarowałam sie kremem z filtrem, zapomniałam o plecach. Zgadnijcie co się z nimi stało :D tak, pięknie sie zarumieniły ^^ przez dwa dni nie mogłam spać brzuszkiem do góry ;)

Na dole parę zdjęć z naszej wyprawy.
Dodaj napis

Pojawiły się pierwsze schody. 

To jest pierwszy wodospadzik, wody po kostki i dużo ludzi. Idziemy dalej!


Ja i skała. Właściwie kawałek góry.

Większy kawałek góry :) 

W końcu znalazłyśmy zbiorniczek który był wolny. Tzn nie był, ale jak weszłam do wody, to jakaś rodzinka się zmyła. Chyba kochają turystów tak bardzo jak ja ;)





Ten wodospad był już troszkę większy, z odpowiednim dla siebie ciśnieniem :D  Nie wchodźcie pod wodospad w podwójnych szkłach, możecie je stracić ;)

Na drugim planie Morze Martwe, a na trzecim- Jordania :) 

Byle się nie poddawać. Niestety, tak jak wspominałam, barierki (po prawej) były mocno nasłonecznione, więc nie było opcji szukać w nich oparcia.



Tunel wycięty w trzcinie :) Muszę powiedzieć, że nasza się nie umywa. 

Wodospad Dawida, czyli doszłam na szczyt! No dobra, to jeszcze nie jest szczyt, ale  początek  strumienia. Niestety nie można było wchodzić do wody. 





I teraz "tylko" droga w dół. 

Idę na plażę, na plażę, idę na plażę!

Tutaj ciekawostka- most na pustyni. W czasie pory deszczowej koryto wypełnia woda z gór. 

Jordania, Morze Martwe, palmy i... ja! :D


Widzicie jakie jest niebieskie! Przypomina mi pewien film... coś z laguną, pamiętasz Mania? ;D

Szok! Woda unosi :D Nie, ale tak serio to trudno ustać na nogach, bo cię chcę położyć :P Ale widoczek ładny ^^

Wiem, wyszłam bardzo korzystnie xD Troche jak Majkel Dżekson


Sól. Bardzo słona sól :D

Tu się unoszę :) widać dno bo jest czysta woda, ale ja i moje klapki, go nie dotykamy.

Wszystko fajnie pięknie, ale co robić w morzu w którym pływanie jest niebezpieczne? Estera znalazła rozwiązanie! Bawcie się kamieniami ^^

Wszyscy mają zdjęcia jak "czytają" w Morzu Martwym, mam i ja.

Dzięki Bogu za prysznice! Człowiek cały się lepi od tej wody.

Moja pierwsza pamiątka z Izraela ;)

Piękny, prawda? To mój widok z okna :D 

2 komentarze:

  1. Uśmiałam się od początku wpisu, najpierw "tłusta woda" a potem zdjęcia z podpisami, każde lepsze od poprzedniego :D Już czekam na opowieści jak wrócisz!

    OdpowiedzUsuń
  2. yeah! focie wyborne ;D

    OdpowiedzUsuń