sobota, 15 czerwca 2013

Na głowie

Wiecie co znaczy "z aureolą na głowie"? To jest sugestia, ze będę zamieszczać tu coś z mojej relacji z Niebiańskim Tatą. Wiecie jaki był plan? Czekałam aż trochę "urosnę" w temacie, rozumiecie, czekałam aż coś przeżyje. Zdecydowałam jednak być szczera i uchylić drzwi mojego pokoju modlitwy, który jak dotąd był polem bitwy z myślami i snem. Dlaczego "jak dotąd"? Otóż dzisiaj nastąpił pewien mały ogromny przełom, o czym za chwile.

Przyjechałam tu z nastawieniem doświadczenia czegoś z Bogiem. Nadal jestem w tym pragnieniu, ale pierwsze z czym się zderzyłam to fakt, ze nie umiem przed nim "trwać" ( trwać przed Panem: modlić się sporo w Duchu, siedzieć cicho, po prostu czekać na Niego myśląc o Nim lub o Jego Słowie, nie o romantycznych "ach i och" które w tym momencie po prostu nie pasują- przyp. red.) w związku z czym wszystko się skomplikowało. Ej, no przecież jestem w Izraelu no nie, Jezus chodził po tej ziemi, czemu nie czuje namaszczenia? ;)

Otóż nie czułam  I próbowałam walczyć z tym, ze nie czuje tego co moje towarzyszki broni. Jeszcze nie czuje Pieśni nad Pieśniami jako wyznania miłości Chrystusa do Kościoła (mimo iż wiem, że nim jest) , ani w ogóle tego klimatu. Nie potrafię wykrzesać w sobie tego rodzaju pasji. No, to ze mną coś jest nie tak. "Boże, może mogłam siedzieć w domu, tam lepiej mi szło." Chociaż wiedziałam, ze w domu po prostu nie podchodzilam do Niego w sposób bezinteresowny. Zawsze miałam o co prosić i za co dziękować. Tutaj czuje sie poza czasem i przestrzenią, dziewczyny są miłe i nic nieprzyjemnego się nie dzieje.
 Jakie są wiec fakty? Jestem w najlepszym miejscu do szukania Boga, a ja śpię! W przenosni ale tez czasem dosłownie :p
Jednak przedwczoraj, kiedy miałam okazje pobłogosławić przez wiadomość fb mojego kolegę i brata w Panu, doszło do mnie, że prawdziwa duchowość dzieli się miłością. Ponieważ, kiedy pisałam te dobre rzeczy, błogosłaiwństwa i generalnie same fajne sprawy, doszło do mnie to wszystko! Pisząc do niego, pisałam do siebie! Bóg czasem dziwnie do mnie mówi, w każdym razie, po raz drugi w życiu przemówił do mnie przeze mnie xD
Pan przypomniał mi tez to, czego nauczył mnie w zeszłe wakacje, że każdego prowadzi inną ścieżką, ma indywidualny tok nauczania dla wszystkich chętnych. Nie muszę się łamać jak widzę, ze nie rusza mnie to co innych. Tak bardzo skupiłam się na opcji Oblubieniec, ze zapomniałam o tym, ze jest Przyjacielem, Ojcem, Zbawcą, Reżyserem, Bohaterem, Królem, Lekarzem, Nauczycielem, Miłością, Pokojem, Mądrością i wszystkim tym innym czym jest i w czym Jego chwała się objawia. Przyjdzie moment kiedy zrozumiem Pieśń nad Pieśniami, wiem to. A tym czasem chce się rozkoszować moim Przyjacielem i największą Gwiazdą jaką znam ^^

Zachęcam was do poznawania Boga :) ja dopiero zaczynam :D nauczę się trwania przed Nim, ważne ze zrzuciłam to ciśnienie "iścia czyjąś ścieżką".


A co do oddzielenia. Kiedy wróciłam do komunikacji z moimi drogimi przyjaciółmi i do Poluzjantow podczas podlewania trawy, ulżyło mi. Upadł mój zakon który chciałam sobie tu stworzyć. Bóg jest twórcą naprawdę dobrej muzyki ;D
I ten sam Wielki Bóg który jest natchnieniem samej Misty Edwards, przyszedł do mnie dzisiaj, do pokoju, kiedy trwałam z gitarką, i przyznał się do tego i "popłynęłam"* w uwielbieniu (spontaniczne, improwizowane piosnki, takie które jeśli nie nagrasz to nie powtórzysz. Przez "płynięcie" rozumiem tą niecodzienną dla mnie zdolność do klejenia natchnionych tekstów i chwytliwych melodii :D przyp. red.) i modlitwie ( jak płyniesz, to czujesz, że twój głos ma w tym momencie znaczenie, a słowa które wypowiadasz są tak mądre, trafne i zwięzłe, że wiesz, że to Duch Święty- przyp. red.). Pierwszy raz odkąd tu jestem, nie mogę się doczekać, kiedy znów do Niego przyjdę. Więc idę :D Na dobranoc polecam psalm 18 :D 


Podsumowując: było źle, jest lepiej, będzie dobrze, a potem już tylko sny, wizje i aniołowie. A potem studia :D


* myślę, że ten flow który poczułam wczoraj, był odpowiedzią na modlitwy wypowiadane w te dwa tygodnie, przez wiarę, na "sucho" i bardziej z głowy niż z serca. Bóg jak najbardziej to widzi, nie zawsze musisz czuć. Poczekaj na Niego w ukryciu, za swoimi drzwiami.  Jeśli nie możesz się skupić, czytaj Słowo, napełniaj głowę i proś Boga, żeby wyrył to w twoim sercu. I z głową pełną Słowa łatwiej się modlić, trust me. (ang. uwierz mi- przyp. red.) I ten, wszystko co wiem, wiem z doświadczenia, nawet jeśli brzmi to jak slogan ;D

Do usłyszenia :)

2 komentarze:

  1. Esterka ale się czuję zachęcona !!! Cudownie, że to napisałaś i byłas szczera :) lowe lowe lowe, keep pressing on baby ! :*

    OdpowiedzUsuń